#66: H.U.M.A.N. Story – [cz.3]

Wiem, że nic nie wiem – takich słów użył Sokrates, żeby podkreślić świadomość własnej niewiedzy. Z mojej perspektywy, naprawdę nie rozumiem czym tu się chwalić. W obecnej sytuacji, z całą pewnością mogę powiedzieć, że nic nie wiem … Tylko zamiast wymyślać wiekopomne cytaty, jestem przerażona!

Boję się. Leże na ziemi, w rogu wielkiego, opustoszałego pokoju. Ściany pomalowane są na biało, choć kolor od dawna przykryty jest warstwą kurzu i brudu. Na podłodze położono jasnoszare linoleum, które miejscami popękało, a z sufitu, na długim kablu, zwisa naga żarówka. Światło chwilami przygasa, jakby zaraz miało zabraknąć prądu. Po przeciwnej stronie pokoju, tuż obok drzwi znajduje się wielkie lustro. Pomieszczenie wygląda trochę jak pokój przesłuchań na dawno opuszczonym posterunku policji widmo … A nawet gorzej.

Plecy przykryte mam niewielkim kocem – jest czysty choć nie pachnie fiołkami. Chętnie zrzuciłabym go na bok, ale dotyk miękkiego, polarowego koca przyjemnie mnie otula, tworząc iluzję komfortu. Ciało mam spięte, a ręka, którą trzymam pod głową zaczyna cierpnąć. Staram się nie poruszać – nie wiem co może mnie spotkać, jeśli choćby drgnę. Pewnie zdradza mnie przyspieszony, płytki oddech, ale tylko w bezruchu czuję się choć trochę bezpiecznie.

W pewnej chwili usłyszałam zgrzyt otwieranych drzwi. Wystraszyłam się i zacisnęłam mocno powieki, a do oczu napłynęły mi łzy. Do pomieszczenia ktoś wszedł i nucąc pod nosem melodię z Looney Tunes zbliżał się do mnie wolnym krokiem. Melodia stawała się coraz głośniejsza, a całe moje ciało pokryło się gęsią skórką. Jak w dzieciństwie – wydawało mi się, że kiedy zamknę oczy, stanę się niewidzialna. Błąd. Nagle poczułam uspokajające głaskanie po plecach – Dziwne – pomyślałam. Postać poprawiła koc tak, żeby szczelniej okrywał moje ramiona. Po chwili usłyszeć można było jak odchodzi, nucąc tę samą melodię co wcześniej. Poczekałam aż zrobi się tak cicho, jak wcześniej, aż będę mogła usłyszeć własne myśli. Dopiero wtedy odważyłam się otworzyć oczy. Błąd!

Ledwo podniosłam powieki, a tuż przed twarzą zobaczyłam dwa błękitne ślepia, które wpatrywały się we mnie uważnym, przeszywającym duszę spojrzeniem. Zerwałam się do pozycji siedzącej i jak najmocniej wbiłam w róg pokoju. Zaczęłam krzyczeć! Stwór skoczył do mnie, a ja w pamięci prześledziłam całe swoje życie – czy było wystarczająco dobre? Czy to naprawdę już czas odchodzić z tego świata? Już czułam na policzku, tuż obok nosa, ciepły, wilgotny dotyk śmierci … Błąd!

To nie dotyk śmierci, a psi nos, który obwąchiwał moją twarz radośnie! Dostrzegłam merdającą antenę, tuż za zadem zwierzaka. Pies, robo-pies lizał mnie właśnie po twarzy machając ogonem (robo-ogonem) bez chwili przerwy i radośnie poszczekiwał. Przeskakiwał z łapy na łapę domagając się zabawy, a ja wyciągnęłam ku niemu ręce i wplotłam palce w łaciatą sierść. To był najprzyjemniejszy, choć równie dziwny, moment od kiedy to wszystko się zaczęło. Uśmiechnęłam się nawet – nic nie jest w stanie równać się z tą szczerą, psią radością.

– Kundel! – krzyknął ktoś. W drzwiach stał mężczyzna. – Do nogi!

Pies niechętnie odszedł ode mnie i pobiegł z podkulonym ogonem, by usiąść przy nodze człowieka. Właśnie, człowieka. Nie przypominał on powiem stworzeń, które spotkałam do tej pory. Był w stu procentach ludzki, ale było w nim coś niepokojącego. Skoro jednak pies patrzył na niego tak ufnie, postanowiłam również spróbować nawiązać z nim kontakt. Spróbować … Bo mimo, że patrzył wprost na mnie, wzrok miał nieobecny.

humanstory

Koniec części trzeciej.

***

Minęło sporo czasu od ostatniej publikacji z tej serii. Druga część pojawiła się 29 stycznia, a mamy już kwiecień. Nie ma jednak sensu robić nic na siłę, więc cierpliwie czekałam aż pomysł na trzecią część sam do mnie przypełznie. Pojawił się … Podczas pływania.

Jednocześnie zachęcam, jak poprzednio, do współudziału. Nie wiem, kiedy następnym razem uda się opublikować kolejną część opowiadania, ale możecie mi w tym pomóc!  Napiszcie dalszy kawałek historii i wyślijcie na mail, który znajdziecie w zakładce KONTAKT. Wiem, że potraficie wspaniale pisać, bo czytam wasze blogi! Poprzednio ustaliłam sztywne ramy tego konkursu – jedną rzecz odwołuję. Nie narzucam wam ilości stron. Zachowajcie jednak umiar i rozwagę. Powodzenia!

W tym miejscu zapraszam was do przeczytania części pierwszej – #31 – oraz części drugiej – #47 – mojego opowiadania.

Ah! I jak wam się podoba tym razem?

Pozdrawiam,
Gocha.

P.S. Naprawdę, BARDZO czekam na jakiekolwiek zgłoszenie. 😀

6 comments

Dodaj komentarz